3.71 AVERAGE

funny lighthearted medium-paced

A light hearted, enjoyable read

Autor „Pamiętnika Księgarza”, a jednocześnie główny bohater książki, Szkot Shaun Bythell, na początku ubiegłej dekady, będąc trzydziestojednoletnim mężczyzną z nikłym pojęciem na temat tego typu biznesu, pod wpływem impulsu zakupił antykwariat, który od tamtej pory prowadzi. Po jakimś czasie założył fanpage na facebooku, gdzie nieraz opisywał bardziej osobliwych klientów, a w 2014 roku postanowił zacząć prowadzić regularne zapiski. Książka jest zbiorem tych notatek. Shaun przez rok opisywał swoją codzienność dzień po dniu i to jak wygląda prowadzenie interesu opierającego się na handlu książkami z drugiej ręki. Obecnie jego antykwariat jest największym w Szkocji, choć czytając książkę można odnieść wrażenie, że mowa o małym sklepiku.

Prowadzenie księgarni czy antykwariatu w urokliwym cichym miasteczku takim jak Wigtown, które na dodatek oficjalnie nosi tytuł Miasta Książek, brzmi jak praca marzeń. Czyż nie macie przed oczami spokojnego życia w nieco magicznym miejscu w otoczeniu stosów pachnących starością książek, białych kruków, pierwszych wydań wybitnych dzieł, codziennego obcowania z tym, co lubicie najbardziej? Cóż, Shaun pokazuje, że Wasza romantyczna wizja ma mało wspólnego z brutalną rzeczywistością. Okazuje się, że w dzisiejszym świecie, w którym książkę można łatwo ściągnąć na czytnik bądź zakupić w korzystnej cenie na Amazonie po wcześniejszym przejrzeniu różnych ofert, bycie staroświeckim księgarzem nie jest łatwe, tym bardziej, że nie jest to bardzo intratny biznes, a praca z ludźmi zdecydowanie nie należy do łatwych.

Muszę przyznać, że początkowo byłam trochę zawiedziona lekturą... Długo czekałam na tę książkę i czytając jej opis spodziewałam się trochę czegoś innego – wielu dowcipnych historyjek, ciekawostek , zabawnych sytucji, sarkastycznych opisów, itd. I owszem, są, ale całość jest raczej spokojna, wiele z opisywanych przez autora dni jest do siebie bardzo podobnych, momentami nie dzieje się nic ciekawego, ale nie dlatego, że książka jest kiepska, po prostu wiernie oddaje prozaiczną rzeczywistość z jaką borykają się właściciele małych biznesów. Dla niektórych ta pozycja będzie rozczarowaniem. Ale podobnie jak w życiu, nasze wyobrażenia niekoniecznie pokrywają się z prawdą.Spełnienie marzenia niekoniecznie przynosi bezgraniczne szczęście i pasmo pięknych chwil, zazwyczaj wiąże się ze żmudną pracą.

Lektura obowiązkowa dla każdego książkoholika, dla którego spełnieniem największych pragnień byłoby otoczenie się słowem pisanym i zarabianie na jego sprzedawaniu w prowadzonym przez siebie sklepiku. Książka pomoże trochę otworzyć oczy i zrewidować idylliczne wizje ale również stać się lepszym klientem i zrozumieć, jak ważne jest wspieranie lokalnych biznesów, nie targowanie się „bo w internecie jest taniej” i po ludzku bycie miłym dla sprzedawców, bo lekko to oni nie mają. Myli się ten, kto uważa, że do antykwariatu zaglądają jedynie znający się na książkach oczytani intelektualiści, z którymi można przeprowadzić interesującą rozmowę. Tacy wydają się być mniejszością. Znacznie częściej można usłyszeć głupie pytania, zgryźliwe docinki i narzekanie, że za drogo.

Podobało mi się, że oprócz pracy przy ladzie i opisów klientów, mamy wgląd również w to jak wyglądają kulisy pracy antykwariusza – sposób pozyskiwania i wyceny nowych egzemplarzy, zbieranie zamówień przez internet i przygotowywanie ich do wysyłki, użeranie się z niedziałającymi systemami, przeglądanie i przerzucanie tysięcy książek aby znaleźć rzadkie perełki, zatrudnianie pracowników mimo małego obrotu oraz zarządzanie ich pracą, etc.
Sam autor wydaje się być hmmm..specyficzny. Nie próbuje przekonywać, żebyśmy go polubili, jego styl zarządzania może wydawać się kiepski, czasami sprawia wrażenie, jakby ta praca była dla niego mordęgą...ale mimo wszystko bardzo chciałabym go poznać osobiście, bo lubię ludzi, którzy nie bardzo lubią ludzi i mają sarkastyczne poczucie humoru.

Trochę zabrakło mi tu wglądu w myśli i emocje autora, większość z opisów jest bardzo sucha – zrobiłem to, zrobiłem tamto. Z drugiej strony chyba właśnie przez to te zapiski są tak prawdziwe. Autor nie sili się na kreowanie samego siebie jako kogoś, kim nie jest. Nie znajdziemy tu zatem pseudofilozoficznych przemyśleń czy wysublimowanych metafor, ot zwykłe zapiski zwykłego introwertyka.

Książka mimo to może wzbudzić emocje. Mnie na przykład poruszyły fragmenty o starszych osobach sprzedających swój księgozbiór przed przeniesieniem się do domu opieki czy po prostu przed nieuchronną śmiercią z powodu nieuleczalnej choroby. Zazwyczaj były to tylko krótkie, rzeczowe wzmianki, jednak ja zatrzymywałam się nad nimi trochę dłużej. Patrząc na moje zbiory, zastanawiałam się, jakie to musi być uczucie, sprzedawać kolekcję gromadzoną latami zupełnie obcej osobie, dla której jedynie nieliczne z egzemplarzy będą mieć jakąkolwiek wartość. Sama dość często kupuję książki z drugiej ręki i najbardziej lubię te z historią, z dedykacją na pierwszej stronie bądź podpisami czy notatkami poprzednich właścicieli.

Chciałabym kiedyś odwiedzić antykwariat Shauna (i koniecznie coś kupić!) i zwiedzić Wigtown, trafia to na moją bucket list wraz z pozycją „wziąć udział w inicjatywie The Open Book”.
Książkę otrzymałam za punkty na portalu czytampierwszy.pl
funny lighthearted reflective relaxing slow-paced

it wasn't as funny as the blurb made it out to be. there were a couple times i smiled to myself but what's funny about it? i mainly got pissed off reading because of the rude customers 😩
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
so the author of this book is actually a bookseller and his shop is based in Wigtown, Scotland. in his diary he speaks about a life within his bookshop's walls, his town, book deals and all sorts of things. it took me longer to read this book than i was thinking but here i am, annoyed with the customers and one specific employee in the shop which is Nicky 😂 if i owned a shop and had her as my worker, she'd be long gone. she can't do things she was asked to do so why invest in an employee like her?? SACKED. ❌
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
anyway, if any of you here are booksellers, let me tell you one thing – you are gems. your patience must be brilliant. you lot have my respect cuz personally, i couldn't handle people. and i think this book would be brilliant for you to read!
lighthearted reflective medium-paced

ash_lamont's review

4.0

The author & I share the same day of birth...we are now great friends.


As the title says, it’s a diary of a Bookseller; Shaun runs the biggest second hand bookshop in Scotland that goes by the name “The Bookshop” which matches Penelope’s book title in a happy coincidence.

The book is a diary of Shaun’s day to day activities running this shop in Wingtown, Scotland’s Book Town. It’s all you need to know about running a bookshop, the day to day customer interaction with its bargaining and browsing, rare books and first editions which aren’t always priceless.
I loved how he described the constant flurry of acquiring books through estate sales, people selling collections of their dead relatives which always makes the atmosphere a little more solemn and adds a touch of history and life to what is essentially papers and ink.
.
Shaun tries to sort of break the idyllic town bookshop fantasy by listing the competition and crassness Amazon presents, the inner workings of this giant E-commerce site and its impact on independent bookstores. I loved knowing the inner workings of it all.
.
The book introduces you to a load of characters, the staff, the loyal patron and Nicky, she is Shaun’s employee but makes his life miserable every which way and their back and forth is wonderful.
A quaint memoir, perfect to curl up and read.. as much as Shaun tries to appeal to the pragmatic in me; in the end both the author and I want a bookshop in a beautiful town that barely makes any money but is never low on stories.
A ⭐️⭐️⭐️.5/5 for me! I’d suggest you read it in small doses as it can get repetitive after a while if you don’t take breaks.
elsaeats's profile picture

elsaeats's review

2.0
lighthearted slow-paced

Hard to get through personally.

I bought this just before lockdown thinking it'll be a lockdown book but life has different ideas. I think I bought it thinking I would read more books and wanted a reminder if what life was but having only just finished the book now, I can say I really struggled with the diary format. That's no fault of the book as it is marked as a diary.

The opinions of the author also added to the difficulty with some I just found weird. There are funny moments and it's given me food for thought on independent booksellers and where I want to be putting my money
lighthearted reflective medium-paced