Take a photo of a barcode or cover
Pretty good, but a bit to grimdark for my taste.
Frustrated by the ending.
Frustrated by the ending.
Kolejna książka, po której nie wiem, co myśleć. Niesamowicie mnie zmieszała, a zakończenie sprawiło takie zaskoczenie i niedowierzanie… Nie wiem, co czuć, ani co myśleć. Nawet nie jestem w stanie się roztkliwiać nad różnymi kwestiami zbytnio.
Nie można zarzucić tej książce nudy. Przynajmniej nie z mojej perspektywy. Czytało się szybko i przyjemnie (choć od wielu ludzi słyszałam, że to była mordęga i pomyłka, że ta książka została wydana). Czy faktycznie zaszła taka pomyłka? Według mnie – nie.
Metro 2035 nadal ma swój klimat. Znowu pojawia się Artem! Ten, którego mi tak zabrakło w poprzedniej części. Wspomnienia odżyły, tak jak i główny bohater. Wróciły też urywki z pamięci z poprzednich części, to dość przyjemny zabieg. Tak, to jest zdecydowanie na plus.
Zaskoczeniem było, choć i bardzo głęboko skrytą nadzieją z przeszłości, pojawienie się jednej z postaci z poprzedniej części. Szkoda tylko, że skończyła, jak skończyła. Cóż, taki zamysł autora, ale nie ukrywajmy, że wyszło tak prawdziwie. Jak inaczej mogła ta osoba skończyć? Nie było to zbyt optymistyczne, a Dmitrij tylko to potwierdził w swojej koncepcji.
Mówiąc o bohaterach… Trochę też się zawiodłam. Choć nie wiem, czy to słuszne określenie. Bohaterowie wspominają o jednej postaci, która liczyłam, że się pojawi. Całą książkę łudziłam się, że może gdzieś się pojawi, a jednak to nie nastąpiło. Szkoda. Niemniej – dało się bez tego żyć, a inne postaci ze swoimi charakterami zapełniały braki tego jednego gościa...
Poza tym brakowało mi lekko tego dreszczyku emocji jak z Metra 2033. Wiem, że zupełnie inaczej świat przedstawiał się w poprzednich częściach, wiem, że tutaj też polegało to trochę na czym innym. Tym razem już skupiamy się na sprawach wewnętrznych w metrze, a przynajmniej tak to uznaję. Dość ciekawe, ale odbiega to od pierwszych dwóch książek w znacznym stopniu (może jednak tylko mi się tak wydaje?). Dzięki temu jest też... uniwersalna, a to jest na plus. Z drugiej strony wiem, że ludzie się zawiedli, bo liczyli na coś równie świetnego, jak w Metrze 2033, idącego w tą samą stronę. Pod tym względem można poczuć spory niedosyt. To też się zgadza. Jednak dla mnie to nie jest ujmujące, bo patrzę z innej perspektywy, tej pierwszej. Książka nadal jest świetna.
Musze przyznać, że niektóre pomysły były świetne, a akcja przyprawiała o sporo emocji. Momentami było mi smutno, ale cóż z zamysłem autora nie będę się kłócić – jego świat i jego kredki, ja tylko obserwuję jego dzieło. Najbardziej jednak mnie wprawiła w zakłopotanie sama końcówka. Rozumiem, dlaczego tak bohaterowie postępują. Ciekawie przedstawia to samych ludzi, ich ograniczone umysły, jakże zniewolone umysły (choć to ciągnie się przez całą książkę). Jednak co innego Artem miał zrobić? Cóż. Myślę, że postąpił słusznie, choć gryzie mi się to z samą wizją książki, a raczej bohatera.
Oczywiście można z książki wyciągać różne wnioski. Można odnaleźć alegorie do współczesności, ale też i pewne wizje… To jednak każdy powinien zrobić w swoim zakresie, bo każdy może dostrzec tutaj coś innego.
Choć niezbyt spójnie i szczegółowo rozpisałam się o tym, to mogę powiedzieć jedno: Książka była warta przeczytania. Zaskakująca, dająca nadal do myślenia, wciągająca. Może i różniła się od Metra 2033, ale nadal jest dobra. Nie można się spodziewać, że będzie to drugie Metro 2033 - nie na tym to ma polegać... Po co powtórka z rozrywki? Dostaliśmy coś innego. Mnie to zadowoliło. Podobało mi się i to najważniejsze!
Nie można zarzucić tej książce nudy. Przynajmniej nie z mojej perspektywy. Czytało się szybko i przyjemnie (choć od wielu ludzi słyszałam, że to była mordęga i pomyłka, że ta książka została wydana). Czy faktycznie zaszła taka pomyłka? Według mnie – nie.
Metro 2035 nadal ma swój klimat. Znowu pojawia się Artem! Ten, którego mi tak zabrakło w poprzedniej części. Wspomnienia odżyły, tak jak i główny bohater. Wróciły też urywki z pamięci z poprzednich części, to dość przyjemny zabieg. Tak, to jest zdecydowanie na plus.
Zaskoczeniem było, choć i bardzo głęboko skrytą nadzieją z przeszłości, pojawienie się jednej z postaci z poprzedniej części. Szkoda tylko, że skończyła, jak skończyła. Cóż, taki zamysł autora, ale nie ukrywajmy, że wyszło tak prawdziwie. Jak inaczej mogła ta osoba skończyć? Nie było to zbyt optymistyczne, a Dmitrij tylko to potwierdził w swojej koncepcji.
Mówiąc o bohaterach… Trochę też się zawiodłam. Choć nie wiem, czy to słuszne określenie. Bohaterowie wspominają o jednej postaci, która liczyłam, że się pojawi. Całą książkę łudziłam się, że może gdzieś się pojawi, a jednak to nie nastąpiło. Szkoda. Niemniej – dało się bez tego żyć, a inne postaci ze swoimi charakterami zapełniały braki tego jednego gościa...
Poza tym brakowało mi lekko tego dreszczyku emocji jak z Metra 2033. Wiem, że zupełnie inaczej świat przedstawiał się w poprzednich częściach, wiem, że tutaj też polegało to trochę na czym innym. Tym razem już skupiamy się na sprawach wewnętrznych w metrze, a przynajmniej tak to uznaję. Dość ciekawe, ale odbiega to od pierwszych dwóch książek w znacznym stopniu (może jednak tylko mi się tak wydaje?). Dzięki temu jest też... uniwersalna, a to jest na plus. Z drugiej strony wiem, że ludzie się zawiedli, bo liczyli na coś równie świetnego, jak w Metrze 2033, idącego w tą samą stronę. Pod tym względem można poczuć spory niedosyt. To też się zgadza. Jednak dla mnie to nie jest ujmujące, bo patrzę z innej perspektywy, tej pierwszej. Książka nadal jest świetna.
Musze przyznać, że niektóre pomysły były świetne, a akcja przyprawiała o sporo emocji. Momentami było mi smutno, ale cóż z zamysłem autora nie będę się kłócić – jego świat i jego kredki, ja tylko obserwuję jego dzieło. Najbardziej jednak mnie wprawiła w zakłopotanie sama końcówka. Rozumiem, dlaczego tak bohaterowie postępują. Ciekawie przedstawia to samych ludzi, ich ograniczone umysły, jakże zniewolone umysły (choć to ciągnie się przez całą książkę). Jednak co innego Artem miał zrobić? Cóż. Myślę, że postąpił słusznie, choć gryzie mi się to z samą wizją książki, a raczej bohatera.
Oczywiście można z książki wyciągać różne wnioski. Można odnaleźć alegorie do współczesności, ale też i pewne wizje… To jednak każdy powinien zrobić w swoim zakresie, bo każdy może dostrzec tutaj coś innego.
Choć niezbyt spójnie i szczegółowo rozpisałam się o tym, to mogę powiedzieć jedno: Książka była warta przeczytania. Zaskakująca, dająca nadal do myślenia, wciągająca. Może i różniła się od Metra 2033, ale nadal jest dobra. Nie można się spodziewać, że będzie to drugie Metro 2033 - nie na tym to ma polegać... Po co powtórka z rozrywki? Dostaliśmy coś innego. Mnie to zadowoliło. Podobało mi się i to najważniejsze!
adventurous
challenging
dark
sad
tense
fast-paced
Strong character development:
Yes
Loveable characters:
No
Diverse cast of characters:
Complicated
Flaws of characters a main focus:
Yes
Finally! Artyom is back! He’s convinced that humans should be able to move back above ground, and will do anything to get to the surface.
The final book of the Metro series doesn’t disappoint. Artyom is continuing his quest, even though many are against it, to find his way to the surface and find some where they can live once again in the light.
Read my full review, and many others at my blog The Pink Moose.
The final book of the Metro series doesn’t disappoint. Artyom is continuing his quest, even though many are against it, to find his way to the surface and find some where they can live once again in the light.
Read my full review, and many others at my blog The Pink Moose.
3.5. No monsters, no creepy tunnels, just stupid people everywhere.