santabella 's review for:

METRO 2035 by Dmitry Glukhovsky
2.0
dark mysterious reflective sad medium-paced
Plot or Character Driven: Character
Strong character development: No
Loveable characters: No
Diverse cast of characters: No
Flaws of characters a main focus: Yes

Jestem ogromnie zawiedziona, bo Metro 2033 było dla mnie cudowne. 2034 wyparłam z pamięci i do 2035 byłam nastawiona bardzo pozytywnie, jako że wracamy do historii Artema.

Ale… Ta książka obrała tak dziwne kierunki, że połowę czasu próbowałam połapać się, co się dzieje, a drugą myślałam, po co ja to w ogóle czytam, skoro jest tak nudno.

Artem znowu wyrusza w podróż, tym razem w poszukiwaniu informacji o życiu na powierzchni. Znalezienie miejsce do życia na zewnątrz jest jego największą motywacją i jest gotowy do poświęceń, żeby osiągnąć cel.

No i rusza w tę podróż i tu się zaczyna problem, bo nie jest to podróż ukazana tak jak w pierwszym tomie. Nie czujemy przebytych kilometrów, mroku metra, oblepiającej nas ciemności i strachu. Nie, zamiast tego bohaterowie mają chyba wbudowaną szybką podróż, bo teleportują się ze stacji na stację w niewyjaśnionych okolicznościach.

W tej części zamiast podróży jesteśmy raczej obserwatorami sytuacji politycznej w Metrze. Nie mam problemu z tym, że autor zdecydował się pójść w tym kierunku, ale raczej z wykonaniem. Bo zbiegi okoliczności, dzięki którym możemy zobaczyć różne strony konfliktu są tak absurdalne i tak wzięte z kosmosu, że aż miałam ochotę odłożyć książkę.

Na koniec Artem. Ach, ten Artem. Przez jakąś połowę książki jest ledwo przytomny/pijany/ranny i ledwo przytomny. Niby ma cel, ale nie ma żadnego pomysłu jak go osiągnąć i przez to lata jak chorągiewka między jedną stroną konfliktu a drugą. Jego charakter nie istnieje - raz ma aż taką potrzebę, żeby kogoś uratować, że zaciąga go na inną stację do Medyka, innym razem zamyka oczy i ma to gdzieś. Oprócz tego krzyczy i jest półprzytomny, więc zbyt wiele o nim nie wiadomo. No już ta kura ma więcej osobowości niż on.

W dodatku nigdy nie widziałam większego plot shielda niż u Artema. Przysięgam, że mogłaby w niego wlecieć kometa, dodatkowo ktoś uciąć mu głowę, a on dalej by się trzymał na nogach cały i zdrowy (no może z lekkim zadrapaniem).

Polecam nie czytać 2034 i 2035 i udawać, że istnieje tylko jedna książka z tej serii, nie pozostanie niesmak.