A review by xuaeyaqonavosoi
Belgravia by Julian Fellowes

2.0

Napisze najpierw co mysle a potem jak dokoncze czytać to ocenie:
Jest to typowy hamburgerek, troche ponizej mojej godnosci czytelniczej, ale nie jakos wybitnie szkodliwy. Ponizej lista wkurwiajacych rzeczy:
- charles jest wybitnie podobny do swojego biologicznego starego, ktorego na pewno wszyscy dobrze pamietaja, ale jakims cudem NIKT nie jest wstanie tego powiazac xd i wymyslaja jakis romans z dupy
- jakim cudem sofia i edmund wzieli ten sfingowany slub? tak bardzo sie podktesla ze jkby orawda wyszla na jaw to by sofia na dziwke wyszla a jej stary i tak sie na wszystko zgodzil lol
- nawet czarne charaktery sa po prostu plaskie, sa źli bo tak, bo pieniazkow by sie chcialo, ale ilez mozna zrobic postaci ktorych motywacja opiera sie tylko na hajsie? Niby oliver ma dodatkowo poczucie krzywdy ojciec go nie kochal tak jak siostry a teraz faworyzuje jakiegos znajdka, ale i tak nie przekonuje mnie to
- romans johna i susan jest bardzo plomuenny az biedaczek sie uzaleznil, ale wlasciwie wszystko co o nich wiemy to ze sie taz na jakis czas spotykaja na szybki seks i prawie ze soba nie rozmawiaja, jedynie o intrygach
- maria tj naiwne dziecko mielace ozorem co slina na jezyk przyniesie i orzez to uznawane za niesamowicie urocze, a wtecz za intelektualistke, bo wie o jkivhs glownych atrakcjach indii i na koniec monologu Charlesa o jego pracy milosiernie uznaje, ze dobrze sobie poradzil nie nudzac jej
- charles przedstawiony oczywiscie cały na bialo, nawet jak pojawiaja sie jakies zarzuty oszustwa to kyos usiluje go wrobic, bo go nie lubi, gdyz sam jest zlodupcem
- od poczatku mozna bylo przewidzieć, ze babki beda chcialy wyswatac charlesowi marie, zdziwilo mnie to nie mal tak mocno jak holocaust hitlera
Autentycznie mam problem z przyznaniem oceny tej książce, bo teoretycznie 2/5 jest sprawiedliwe, ale no szanujmy sie. Musze sie zastanowic xd