You need to sign in or sign up before continuing.
Take a photo of a barcode or cover
Profesor nienadzwyczajny
Wiele mógłbym, niestety, zarzucić tej powieści. Po pierwsze - nadmiar klisz i schematów. Profesor? Oczywiście, musiał spędzić życie w laboratorium, eksperymentując na myszkach. Nastoletnia dziewczyna? No jasne, wiecznie zbuntowana, ale z pluszakiem się nie rozstaje. Policjantka? Samotna matka, w przeszłości bita przez męża. Jedynie pojawiający się znienacka pedofil-recydywista, o dziwo, wymyka się stereotypom.
Po drugie - cała ta fabuła niespecjalnie trzyma się kupy. Zazwyczaj nie przykładam do tego specjalnej wagi, ale tu, wobec niedoboru innych zalet, mocniej rzuca się to w oczy. Fabuła najpierw toczy się nieśpiesznie, a potem posuwa się do przodu właściwie tylko dzięki przypadkowi. No i to lokalizowanie serwerów - ech, autorze, zdecyduj się! Albo jest to skomplikowane i żaden domorosły ekspert nie da rady tego zdziałać, albo nie sprawia to problemu, a wtedy policja dawno już powinna zrobić tam nalot.
W końcu po trzecie, a właściwie po pierwsze, bo to się liczy najbardziej, historia jest poprowadzona tak, że po prostu niespecjalnie wciąga. Przynajmniej przez większość powieści, poza intrygującym początkiem i dynamicznym zakończeniem.
Byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym nie dodał punkcika za to, że do postaci dało się przywiązać. Naprawdę przykro mi się zrobiło, gdy jedna z nich nie dotrwała do ostatnich stron. W ogóle końcowa część książki poprawia ogólne wrażenie, zakończenie zaś sprawia, że zwrot "smutny happy end" paradoksalnie nabiera sensu.
Wiele mógłbym, niestety, zarzucić tej powieści. Po pierwsze - nadmiar klisz i schematów. Profesor? Oczywiście, musiał spędzić życie w laboratorium, eksperymentując na myszkach. Nastoletnia dziewczyna? No jasne, wiecznie zbuntowana, ale z pluszakiem się nie rozstaje. Policjantka? Samotna matka, w przeszłości bita przez męża. Jedynie pojawiający się znienacka pedofil-recydywista, o dziwo, wymyka się stereotypom.
Po drugie - cała ta fabuła niespecjalnie trzyma się kupy. Zazwyczaj nie przykładam do tego specjalnej wagi, ale tu, wobec niedoboru innych zalet, mocniej rzuca się to w oczy. Fabuła najpierw toczy się nieśpiesznie, a potem posuwa się do przodu właściwie tylko dzięki przypadkowi. No i to lokalizowanie serwerów - ech, autorze, zdecyduj się! Albo jest to skomplikowane i żaden domorosły ekspert nie da rady tego zdziałać, albo nie sprawia to problemu, a wtedy policja dawno już powinna zrobić tam nalot.
W końcu po trzecie, a właściwie po pierwsze, bo to się liczy najbardziej, historia jest poprowadzona tak, że po prostu niespecjalnie wciąga. Przynajmniej przez większość powieści, poza intrygującym początkiem i dynamicznym zakończeniem.
Byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym nie dodał punkcika za to, że do postaci dało się przywiązać. Naprawdę przykro mi się zrobiło, gdy jedna z nich nie dotrwała do ostatnich stron. W ogóle końcowa część książki poprawia ogólne wrażenie, zakończenie zaś sprawia, że zwrot "smutny happy end" paradoksalnie nabiera sensu.