A review by darkstar_pl
Przypływy Nocy by Steven Erikson

3.0

Jak do tej pory jest to najsłabszy tom sagi i pierwszy, który tak nisko (relatywnie do pozostałych) oceniam. Tytułowe "przypływy" musiały wziąć się od wodolejstwa, które uprawia autor. :) Ubolewam nad faktem, że cykl był pisany na zamówienie wydawcy, który określa m.in. ile tomów ma wyjść oraz jakiej objętości. Szkodzi to opowieści, bo autor, żeby wyrobić normę, musi o czymś pisać, a przedstawiona historia na pewno nie wymaga ośmiuset stron. W ten sposób dostajemy spuchniętą powieść, która się dłuży. Humor był wymuszony, bardziej żenujący niż śmieszny. Wiem, że autora stać na coś lepszego.

W "Przypływach nocy" przenosimy się zarówno w czasie i jak przestrzeni - akcja dzieje się może gdzieś w trakcie dwóch pierwszych tomów sagi, a może nawet jeszcze wcześniej (nie chciało mi się sprawdzać dat). Poza tym rozgrywa się na jakimś nowym kontynencie, poza Trullem Sengarem i Okaleczonym Bogiem nie spotkamy tutaj żadnych znanych postaci. Wierzę, że ta opowieść wkomponuje się idealnie w całość, ponieważ widać jak wszystkie opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych układają się jak puzzle. W tej chwili jednak mam wrażenie jakbym przeczytał jakiegoś spin-offa.

Cywilizację Tiste Edur sobie inaczej wyobrażałem, myślałem że stali znacznie wyżej niż ludzie. Jednakże "design", że użyję takiego określenia, postaci Rhulada jest oryginalny, akurat ten wątek przypadł mi do gustu.

Jestem przerażony, bo kolejne tomy są jeszcze grubsze i mają mniejszą czcionkę!