A review by romysvx
Czarny lód by Michael Connelly

4.0

Nie znoszę czytać o gangach i przemycie narkotyków. Doszczętnie wynudza mnie temat walk byków. Od książek z fabułą osadzoną w Meksyku trzymam się jak najdalej, unikam jak ognia. Biorąc te wszystkie kryteria pod uwagę “Czarnego Lodu” nawet patykiem nie powinnam tykać. Jednak w przypadku powieści Connolly’ego idealnie sprawdza się zasada wyjątku od reguły. Po twórczość, według mnie obecnie najlepszego amerykańskiego pisarza kryminałów - mogę śmiało sięgać w ciemno. To autor, który poniżej pewnego - bardzo wysokiego - poziomu nie schodzi. “Czarny Lód” to - znów - Connolly w najlepszym wydaniu. Kryminał bardzo amerykański, przesiąknięty klimatem brudnego, niebezpiecznego Los Angeles, w którym więcej od narkomanów, gangsterów i bezdomnych mieszka chyba tylko szczurów. Ekscytująca i niesamowicie wciągająca historia, pełna zaskakujących zwrotów akcji i mylnych tropów, błyskotliwe i dowcipne dialogi i cała paleta różnorodnych wyrazistych postaci. Już pierwsza książka z serii o Harrym Boschu - “Czarne echo” wywarła na mnie ogromne wrażenie. To był kawał solidnie napisanego inteligentnego kryminału. Tym bardziej imponujące biorąc pod uwagę, że to debiut. “Czarny Lód” nie tylko podtrzymuje dobrą passę poprzednika, a nawet wypada jeszcze lepiej! Wyraźnie można zaobserwować, że od debiutu Connolly jeszcze bardziej udoskonalił i doszlifował swój warsztat pisarski i dzięki temu “Lód” czyta się znacznie płynniej od momentami niestety niestroniącego od dłużyzn i przestojów debiutu. Czytelników mających już za sobą jedno bądź więcej spotkań z Harrym Boschem do sięgnięcia po resztę książek z tej serii zachęcać na pewno nie muszę, a co do reszty - jak najbardziej czytajcie, jednocześnie przygotujcie się na kilka godzin wyrwanych z życia. I ewentualną opcję zaprzyjaźnienia się z Harrym Boschem na dłużej. A właściwie - nie ewentualną, bo nie ma szans, żebyście poprzestali tylko na jednym tomie - na bank będziecie chcieli więcej!