A review by demetria_books01
Hopeless by Colleen Hoover

5.0

Sky nie ma zbyt dobrej reputacji w szkole, do której uczęszcza. Wszyscy mają ją za puszczalską, kogoś kto zmienia chłopaków jak rękawiczki i nie szanuje siebie samej. Nikt jednak nie przypuszcza, co kryje się za takim zachowaniem. Dziewczyna skrywa bowiem sekret o swojej przeszłości, ucieka od niej w taki, a nie inny sposób. I nie obchodzi jej to, co się o niej mówi. 
Pewnego dnia jednak w jej życie wkracza Holder- chłopak z jeszcze gorszą opinią. Z początku oboje nie chcą przyznać się do swoich uczuć. Każde z nich ma swoje demony.
Ale gdy na wierzch wychodzą sprawy sprzed wielu lat, nic już nie będzie takie samo. Życie Sky zostaje obrócone o sto osiemdziesiąt stopni. To, w co wierzyła, okazuje się nieprawdą. 
Kim tak naprawdę jest Sky? Co kryje się pod imieniem Hope? I co wspólnego ma z tym Holder?

Po przeczytaniu zaledwie pięćdziesięciu stron stwierdziłam, że uwielbiam tę książkę. Jest mi niesamowicie trudno pisać o niej w taki sposób, by niczego nie zdradzić.  Bo ta powieść jest przegenialna ! Porusza tematy, które zatrważają i wprawiają w przerażenie. To, co główna bohaterka przeżyła w ciągu swojego siedemnastoletniego życia, nie mieści się w głowie.  Nie potrafię patrzeć na " Hopeless" jak na zwyczajny romans dla młodzieży. Teraz jest ona dla mnie niewyczerpanym źródłem bólu i skutku, którego doświadczyłam wraz z kej bohaterami. Zaraz po jej przeczytaniu myślałam, że nie uśmiechnę się już nigdy więcej. Czułam, jakby coś wewnątrz mnie pękło. Ta książka całkowicie mną poruszyła. 

Utożsamiłam się z główną bohaterką. Jej charakter i przemyślenia były podobne do moich. Bardzo mnie przypominała, oczywiście pomijając fakt, że ja nie udostępniam swojego ciała całkowicie randomowym chłopakom, którzy mnie nie obchodzą i do których nic nie czuję. 
Z początku romans między Sky, a Holderem w ogóle mi się nie podobał; te spojrzenia rzucane ukradkiem, czy powtarzanie przez dziewczynę jak bardzo Holder jej się podoba, doprowadzały mnie do szału. Kiedy jednak coraz bardziej zagłębiałam się w książkę, ze strony na stronę robiło się coraz lepiej, a gdy dotarłam do tej z numerem 95.. no cóż, w życiu mój aparat na zęby nie był lepiej widoczny. Ta książka " zryła" mi mózg. Myślałam, że będzie ona jednym z wielu romansów, które prócz nadmiaru słodkości niewiele do mojego życia wnoszą. Nie mogłam się bardziej mylić. Fakt, głównym wątkiem jest romas, ale tło na jakim się rozgrywa jest przerażające. Przez większość książki miałam uśmiech na ustach, aż to momentu od którego chciało mi się płakać, a z ust wyrywało mi się " O mój Boże!" .

Co do pozostałych postaci - Six i Brackena pokochałam już od pierwszych kart, na których się pojawili. Tak naprawdę to dzięki nim książka nie była jedną wielką otchłanią rozpaczy. To zabawne sytuacje i dialogi z ich udziałem rozluźniają odrobinę atmosferę. 
Jedyną postacią, która mnie momentami denerwowała, był Dean Holder. Jego zachowanie strasznie mnie bawiło, samo jego pojawianie się wywoływało u mnie niekontrolowane napady śmiechu. Dlaczego? Ponieważ kojarzył mi się ze znanym z sagi Zmierzch Edwardem Cullenem . Przykładowo, gdy tylko główna bohaterka poruszała jakiś temat związany z życiem chłopaka, ten stawał się bardzo tajemniczy, strzelał focha i odchodził, od tak kończąc rozmowę. Brzmi znajomo?

Wiele osób, których wypowiedzi możemy znaleźć na okładce tej powieści, twierdzili że mówi ona o tym, że nawet w najgorszych chwilach można znaleźć nadzieję. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale ja widzę to odrobinę inaczej. Według mnie chodzi o to, by przez te wszystkie życiowe tragedie nie przechodzić samotnie. Sky znalazła Holdera, który tylko przebywając z nią odsuwał od niej złe myśli, był jej pocieszeniem. I odwrotnie - Sky była dla Holdera tym rozgwieżdżonym niebiem, w które uwielbiał się wpatrywać, będącym jego osobistymi miejscem rozmyślań i ucieczką od trosk. Oto właśnie meritum moich rozmyślań na ten temat. Nie ważne jak wielki żal w sobie nosisz, jaka tragedia cię spotkała. Jeśli masz kogoś, kto będzie dla ciebie podporą,  komu ufasz, pokonasz wszelkie przeszkody. Wspólnie z tą osobą.

Oczywiście, muszę też wymienić to, co mi się nie podobało. Niestety, książka ta nie uniknęła wad. Pierwsza z nich to taki mały szczegół, na który ciężko nie zwrócić uwagi. Przepraszam za określenie, ale prezerwatywy pojawiały się w tej powieści znikąd. Wyrastały za Holderem jak kwiatki za jakąś wróżką- jeden krok, jeden kwiatek. Autentycznie było to strasznie irytujące!