Scan barcode
A review by hugh86s
Red Shirt by Julia Popiel
2.0
Zdecydowanie najlepsza książka Julki Popiel na ten moment, to mogę przyznać. Przez TSOT byłam trochę sceptycznie do niej nastawiona, ale widać dużą poprawę.
Do plusów książki należą bohaterowie. Hayden, reszta chłopaków i Kenzie byli bardzo "przyjemni" i wzbudzali sympatię. Blake była... szczerze nawet nie mam słowa, którym mogłabym ją opisać. Nie była zła, nie irytowała, ale czegoś mi w niej brakowało. Chciałabym zobaczyć ją na zajęciach, albo chociaż w pracy, bo na uczelni była raz (wiemy to z smsa), a z pracy mieliśmy kilka urywków. Zastanawiające jest dla mnie też to, że nie ma ona kompletnie żadnych koleżanek. W każdym razie o żadnej nie było wzmianki. Chociaż może ta nieśmiałość to tłumaczy? No nie wiem. Kolejny plus to brak błędów! To zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na czytanie tej książki.
++TE SMSY!!!
W minusach natomiast widzę proporcję stron do fabuły. Gdyby usunięto 200 stron, to kompletnie nic by się nie zmieniło. Rozumiem, że miał to być slow burn, ale osobiście się trochę wynudziłam i ciągle czekałam, aż coś się stanie. Drugim minusem są długie opisy zupełnie nieistotnych rzeczy. W TSOT wytykałam brak researchu, natomiast tutaj widać, że został on zrobiony i autorka wie, o czym pisze, ale czytelnik nie potrzebuje bardzo szczegółowych opisów stroju etc.. Jestem ogromną fanką hokeja, a wywracałam oczami, jak widziałam kolejne akapity o zasadach.
Rozśmieszyło mnie też to, że podobno "bramkarzy uważa się za dziwolągów", ale to tak na marginesie.
Daję trzy gwiazdki, bo "Red Shirt" było okej i tyle. Nie wywołało we mnie żadnych emocji, ale liczę na to, że druga część to zmieni. Totalnie też rozumiem osoby, które twierdzą, że ta książka jest świetna. Po prostu nie jest "moja". :)
Do plusów książki należą bohaterowie. Hayden, reszta chłopaków i Kenzie byli bardzo "przyjemni" i wzbudzali sympatię. Blake była... szczerze nawet nie mam słowa, którym mogłabym ją opisać. Nie była zła, nie irytowała, ale czegoś mi w niej brakowało. Chciałabym zobaczyć ją na zajęciach, albo chociaż w pracy, bo na uczelni była raz (wiemy to z smsa), a z pracy mieliśmy kilka urywków. Zastanawiające jest dla mnie też to, że nie ma ona kompletnie żadnych koleżanek. W każdym razie o żadnej nie było wzmianki. Chociaż może ta nieśmiałość to tłumaczy? No nie wiem. Kolejny plus to brak błędów! To zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na czytanie tej książki.
++TE SMSY!!!
W minusach natomiast widzę proporcję stron do fabuły. Gdyby usunięto 200 stron, to kompletnie nic by się nie zmieniło. Rozumiem, że miał to być slow burn, ale osobiście się trochę wynudziłam i ciągle czekałam, aż coś się stanie. Drugim minusem są długie opisy zupełnie nieistotnych rzeczy. W TSOT wytykałam brak researchu, natomiast tutaj widać, że został on zrobiony i autorka wie, o czym pisze, ale czytelnik nie potrzebuje bardzo szczegółowych opisów stroju etc.. Jestem ogromną fanką hokeja, a wywracałam oczami, jak widziałam kolejne akapity o zasadach.
Rozśmieszyło mnie też to, że podobno "bramkarzy uważa się za dziwolągów", ale to tak na marginesie.
Daję trzy gwiazdki, bo "Red Shirt" było okej i tyle. Nie wywołało we mnie żadnych emocji, ale liczę na to, że druga część to zmieni. Totalnie też rozumiem osoby, które twierdzą, że ta książka jest świetna. Po prostu nie jest "moja". :)