A review by lazofiaczyta
Pieśń o Achillesie by Madeline Miller

5.0

Autorkę Madeline Miller głównie kojarzyłam przez ,,Kirke”, która odbiła się głośnym echem w książkowym świecie. Jako dziecko a potem nastolatka miałam dużą fazę na mitologię grecką, która utrzymywała się przez lata a moim jednym z większych marzeń była wycieczka do Grecji (w sumie nadal jest) żeby zobaczyć miejsca albo ich ruiny, o których tyle czytałam. No i niestety zrobiłam sobie dawno temu spoiler do tej historii, ale niczego nie żałuję i przeżywałam mocno, chyba nawet bardziej niż gdybym nie wiedziała jak się to wszystko skończy.

Myślę, że można powiedzieć, że jest to retelling ,,Illiady” Homera przepuszczony przez współczesną soczewkę. Historię poznajemy z perspektywy Patroklosa, który z wręcz kronikarską dokładnością zdaje nam relacje z przebiegu wydarzeń oraz opisuje jakim człowiekiem był Achilles na różnych etapach życia. Bardzo spodobał mi się ten zabieg. Achillesa znają wszyscy i zazwyczaj to on był w centrum uwagi jako Aristos Achaion, czyli największy z Greków. Piękny, inteligentny, niepokonany, urodzony wojownik i przywódca, uzdolniony wszechstronnie, uwielbiany przez tłumy, no złote dziecko. Tymczasem Patroklos jest jego zupełnym przeciwieństwem. Mało znaczący wygnaniec, którym nikogo nie obchodzi specjalnie. Mimo swojej zwyczajności był w stanie zainteresować sobą Achillesa i sprawić, że ten stracił dla niego głowę a łączące ich uczucie stało się jedną z niewielu słabości złotego chłopca.

Można by pomyśleć, że nic nowego nie da się wyłuskać z takiego klasyka jakim jest ,,Illiada”. Autorce jednak udało się to znakomicie. Mimo że znałam historię to chciałam więcej i więcej a napięcie i ta mała iskra nadziei, że może jednak skończy się inaczej były cały czas na wysokich obrotach. Podoba mi się również to, że książka skłania do refleksji na temat jak w zbiorowej pamięci funkcjonują bohaterowie i wszelcy inni wielcy ludzie. Czy są postrzegani jako monumentalne pomniki (trwalsze niż ze spiżu) własnych niesamowitych osiągnięć i wartości, które bronili a może jako osoby z krwi i kości ze swoimi wszystkimi wadami, lękami i słabościami? Mam wrażenie, że dominuje wciąż pierwsze podejście, które dodatkowo łączy się z jedyną właściwą wizją jaką społeczeństwo ukuło i której kurczowo się trzyma, nie biorąc pod uwagę żadnych możliwości, że mogło być trochę inaczej.

Zanim zacznę się zachwycać relacją dwójki głównych bohaterów (team Patrochilles mocno) wspomnę jeszcze o języku jakim napisana jest książka, a który uwielbiam. Stylizowany na mitologiczne opowieści, niesamowicie piękny i poetycki, skrzący się od porównań i jakiegoś takiego bogactwa. Kompletnie można się w nim zatracić i wsiąknąć. Na uznanie zasługuje jak najbardziej praca tłumaczki Urszuli Szczepańskiej, która świetnie oddała klimat powieści a także lektor audiobooka Filip Kosior. Było to moje pierwsze spotkanie z audiobookiem ponieważ nie do końca pasuje mi ta forma czytania, ale jak na pierwszy raz było super i myślę, że jestem o krok od wkręcenia się w słuchanie książek.

A teraz najlepsze, czyli Patrochilles. Nie wiem czy będę umiała pohamować moje zachwyty nad tą dwójką i sposobem w jaki została ukazana ich relacja. Piękna, niewinna, ale także namiętna i wciągająca, nie uciekająca od trudnych tematów, wątpliwości czy dylematów. Kiedyś szczytem romantyzmu była dla mnie historia Romea i Julii, potem się to zmieniało parokrotnie aż do teraz. Absolutnie Patroklos i Achilles zdobyli moje serce i ustanowili przy tym nowe poziomy romantyzmu. Nie wiem czy ktoś będzie je w stanie przeskoczyć. Podarowanie jako prezent urodzinowy swojej ukochanej osobie misy świeżo dojrzałych i własnoręcznie zerwanych fig (bo ta osoba je bardzo lubi) i wyrzeźbienia z drewna figurki jest tak piękne i słodkie, że nie umiem się nie zachwycać za każdym razem jak sobie o tym przypomnę. O innej rzeczy (równie pięknej) nie wspomnę ponieważ jest to spoiler, ale ci co przeczytali książkę pewnie domyślają się o czym mówię.

Nie byłabym sobą gdybym się nie pozachwycała okładką, która jest absolutnie przepiękna. Brakuje na niej tylko fig bo lira już jest, ale to tylko moje skromne zdanie xD

Polecam bardzo mocno zwłaszcza jak się lubi mitologiczne historie ze współczesnym twistem i niespieszne szczegółowe opisy oraz akcję. Na pewno sięgnę po drugą książkę autorki, czyli ,,Kirke” bo o niej też słyszałam wiele dobrego. Jeśli czytaliście coś od tej autorki to koniecznie dajcie znać poniżej o waszych wrażeniach.