A review by czytamzkotem
Martwa jesteś piękna by Paweł Wolak, Belinda Bauer

4.0

Dobro i zło, życie i śmierć to pojęcia, które nurtują ludzkość od wieków, które stanowią nieustanne natchnienie dla artystów: malarzy, pisarzy, muzyków. To właśnie na podstawie ich rozważań powstają ponadczasowe utwory i obrazy. Ich wizje stają się nieśmiertelne, kiedy kolejne pokolenia pochylają się nad ich dziełami podziwiając je i kontemplując nad ukazanym w nich pięknie lub brzydocie. Nigdy jednak nie pozostają obojętni. Ponieważ wielkie dzieła zawsze wzbudzają emocje i podziw.

Belinda Bauer w swej nowej powieści "Martwa jesteś piękna" prezentuje bardzo specyficzny typ artysty. I bardzo kontrowersyjny, bo czy sztuką i to sztuką wysoką, do której zdaje się pretendować owy artysta, można nazwać morderstwo? A właściwie jego wystawę, której obiektem są martwe zwłoki w odpowiedniej, wcześniej przygotowanej scenerii? Myślę, że to pytanie jest wystarczająco intrygujące, byście chcieli bliżej przyjrzeć się portretowi psychologicznemu tego artysty-mordercy. Zanim jednak zdradzę wam kilka moich spostrzeżeń na jego temat opowiem wam trochę o fabule tej książki oraz o tym kim są główni bohaterowie.

Eve - 30 letnia, telewizyjna dziennikarka kryminalna. Wciąż młoda, ale nie może czuć się bezpiecznie, bo w tym zawodzie niektóre jej rówieśniczki zostały już wymienione na młodsze modele. Kobieta daje więc z siebie wszystko, jej praca ją pochłania w takim stopniu, że właściwie nie ma już miejsca na życie prywatne. Sprawy nie ułatwia fakt, że pod jej opieką pozostaje ukochany ojciec w dość zaawansowanym już stadium choroby Alzheimera. Duncan Singer wymaga całodobowej opieki. Eve nie wyobraża sobie jednak, by oddać ojca do jakiegokolwiek ośrodka. Na czas pracy wynajmuje opiekunkę, musi również samodzielnie utrzymać dom, dlatego tak bardzo zależy jej na zagwarantowaniu sobie stabilnej pozycji w telewizyjnej redakcji iWitness News. W miejscu pracy nie ma przyjaciół, ani sprzymierzeńców poza jednym wyjątkiem - Joe. Joe to 26 letni kamerzysta-dźwiękowiec, osoba z którą Eve najczęściej współpracuje i dzięki ich przyjacielskiej relacji jej praca staje się bardziej znośna. Kobieta czasem się zastanawia, czy gdyby jej życie wyglądało trochę inaczej miałaby szansę przenieść ich relację na inną płaszczyznę.
Eve Singer jest osobą impulsywną i nieprzewidywalną, jej działania często zaskakują irracjonalnością. Jednak czasem nieszablonowe zachowania ratują ją z opresji. Któż inny mógłby czując na plecach zimny oddech mordercy zamiast rzucić się do ucieczki, odwrócić się do niego niespodziewanie na pięcie i poprosić o pomoc? Działanie tak absurdalne i odważne, że wytrąca z równowagi samego mordercę, który ku swojemu wielkiemu zdziwieniu rezygnuje z pierwotnego planu zbrodni i ...... odprowadza swoją niedoszłą ofiarę bezpiecznie pod same drzwi jej domu. Mężczyzna pozostając w szoku sam jeszcze nie wie, co właściwie się wydarzyło. Pierwszy raz w życiu ktoś w dodatku całkiem obcy, w ciemnym zaułku mu zaufał. ZAUFAŁ. JEMU! Ta konkluzja jest dla niego tak porażająca, że nie wie jeszcze, jak ma ją przetworzyć. Dla nas jednak staje się jasne, że początkowe zainteresowanie dziennikarką przeradza się właśnie w coś bardziej złożonego i skomplikowanego, jak fascynacja.

Eve Singer w relację z mordercą zostaje wciągnięta niejako podstępem. Kiedy otrzymuje ona od anonimowego nadawcy materiał dotyczący jednego z ostatnich morderstw ma złe przeczucia. Jednak, kiedy na dobre rozpoczął się wyścig szczurów między dziennikarzami konkurencyjnych stacji, a jej szef postawił ją pod ścianą, kobieta mimo moralnych obiekcji wykorzystuje otrzymany materiał. Tuż po tym, telefonicznie kontaktuje się z nią zabójca, by poinformować, że właśnie podjęła (choć nieświadomie) z nim współpracę, na której rzekomo obydwoje mają skorzystać. Gra się rozpoczęła i nie ma już odwrotu. Od tego momentu akcja książki nabiera jeszcze większego rozpędu. Jak Eve wybrnie z tego diabolicznego układu? Przed nią i jej najbliższymi ciężkie i stresujące chwile. Kobieta stąpa po bardzo cienkiej linie, a pod nią znajdują się kolejne martwe zwłoki.

Mordercę - którego, gdzieś po środku lektury poznajemy z imienia i nazwiska, prześladuje hasło Memento mori. Choć sam żyje w ascetycznym otoczeniu (jego dom jest właściwie pozbawiony wyposażenia, jednak skrywa kilka makabrycznych sekretów) to jego celem wcale nie jest doskonalenie cnót, pobożność, czy umartwianie ciała - bynajmniej nie swojego. Memento mori - pamiętaj, że umrzesz - to słowa, które już w czasie dzieciństwa odcisnęły się na jego piersi i pozostawiły piętno na jego wątłym sercu, które przez kolejne lata nie dawały o sobie zapomnieć. Memento Mori to największy i najgłębiej skrywany lęk. Lęk, a więc jakby się mogło wydawać słabość, tutaj przybiera postać siły, która napędzana jest przez chory umysł mężczyzny, który w wieku dorastania choć wychowywany w pełnej i zamożnej rodzinie był pozbawiony ciepła, miłości, zainteresowania najbliższych osób. Stres związany z chorobą, odrzucenie przez rodziców, niespełnione artystyczne aspiracje z pewnością w znacznym stopniu wpłynęły na to, w jakim kierunku zaczęła rozwijać się jego osobowość. Wybór ofiar nie jest podyktowany żadnym wzorem. To, co ma największe znaczenie dla zabójcy, to dobór odpowiedniej scenerii oraz jak największa publiczność. Miejsca zbrodni to zawsze miejsca publiczne. Jego scena, jego teatr i jego przedstawienie - sztuka umierania opatrzona mianem wystawy, którą wcześniej reklamuje, zaznaczając przy tym dokładny dzień i godzinę. Dzięki tym wystawom mężczyzna, tak naprawdę nie pożycza już sobie czasu od zmarłych, on właśnie buduje swoją nieśmiertelność.

Belinda Bauer stworzyła naprawdę dobry thriller, ale również interesującą książkę w ogóle. Nakreśliła chrakterystyczne postaci bohaterów, zarówno tych głównych, jak i drugoplanowych. Jej opisy miejsc i tła wydarzeń były tak wyraźne, że mogłam dokładnie sobie wszystko wyobrazić i poczuć tę unikalną atmosferę. Ponadto autorka świetnie zarysowała problematykę związaną z chorobą Alzheimera, same objawy i ich bardzo przykre skutki zarówno dla chorującego, jak i dla tych którzy się nim opiekują. Jednocześnie poprzez zaprezentowanie konkretnie tego wątku chorobowego i przez samą postać Duncana Singera, którego uwielbiam Belinda Bauer wprowadziła sporą dozę humoru, który jest tu na wagę złota i do tego jest naprawdę dobrze wyważony. Eve Singer, mimo że podejmuje kilka nierozsądnych decyzji nie daje się nie lubić. Natomiast pan morderca jest niesamowicie intrygujący, a autorka pozwala nam poznać zakamarki jego mrocznego umysłu dzięki ukazaniu faktów z jego okresu dorastania, a także wycinków z jego dziennika (dzięki którym wysnułam konkluzję, iż siłą napędową jego chorej fascynacji zabijania, jest jego własny lęk przed śmiercią). Pojawią się tu makabryczne sceny, które u wrażliwszych mogą wywołać nawet mdłości. Poznacie jeszcze kilka interesujących postaci drugoplanowych i z pewnością zostaniecie wciągnięci w wir krwawych wydarzeń oraz intryg, który będzie was trzymał w napięciu, aż do samego końca. "Martwa jesteś piękna" to powieść dopracowana w każdym calu, tutaj nic nie odstaje, tylko ze sobą współgra i ja tę pozycję polecam.