A review by zupa_czyta
Czy umrę, nim się zbudzę by Emily Koch

3.0

Do debiutanckiej powieści Emily Koch podeszłam bez większych oczekiwań - po prostu pomysł na fabułę wydał mi się interesujący i byłam ciekawa, czy autorce uda się mnie jakoś zaskoczyć. SPOILER ALERT: nie do końca dała radę.
Alex uległ wypadkowi podczas wspinaczki, od tego czasu znajduje się w stanie śpiączki, przykuty do szpitalnego łóżka. O dziwo, sam zdaje sobie sprawę ze wszystkiego, co dzieje się dookoła. A kiedy dowiaduje się, że jego "wypadek" wcale nie musiał być wypadkiem, tylko próbą morderstwa, ze wszystkich sił stara się "pokazać" najbliższym, że żyje i nie dopuścić do tego, by osoba czyhająca na jego życie, zrobiła krzywdę nie tylko jemu, ale także jego rodzinie.
Zacznę może od tego, co podobało mi się najbardziej: wydaje mi się, że piekielnie trudno jest napisać powieść, której akcja toczy się w jednym, niewielkim pomieszczeniu. Do tego dochodzą oczywiście retrospekcje, jednak zdecydowana większość fabuły rozgrywa się w szpitalnej sali, w której przebywa Alex. Za ten oryginalny pomysł autorce należą się brawa! Plusem może być też zakończenie - sporo czytelników nie będzie się spodziewać takiego rozwiązania zagadki, ja jednak połączyłam fakty, więc zaskoczenia z mojej strony nie było.
Irytowały mnie dłużyzny i "wspinaczkowe" opowieści. I co najważniejsze: z medycznego punktu widzenia fabuła jest kompletnie niewiarygodna. Mózg faceta reaguje na wszystko, co dzieje się wokół niego, odbiera zapachy (żarcia, perfum, potu, detergentów - do wyboru, do koloru), Alex słyszy, odczuwa dotyk, łzy kapią mu z oczu we wzruszających momentach, a badania nie wykazują NIC, kompletnie nic. Tak, zdaję sobie sprawę, że to fikcja, a autorka, gdyby chciała i miała taką wizję, mogłaby zaprosić do sali tańczące jednorożce i uznać, że ma to sens. Mnie takie nieścisłości jednak wkurzają i podczas lektury nie potrafię przejść nad nimi do porządku dziennego.
Książkę polecam osobom, które szukają w kryminałach jakiegoś powiewu świeżości, czegoś nieoczywistego. Mnie czytało się ją dobrze, ale nie nadzwyczajnie i ze względu na jej mankamenty nie mogę stwierdzić, że była dla mnie czymś więcej, niż typowym średniaczkiem.