Take a photo of a barcode or cover
kotwksiazkach 's review for:
The Originals: The Loss
by Julie Plec
I had fun reading this book, but... it's far from perfect. The beginning was super annoying – the characters behaved completely not like themselves, especially Klaus. He was so different from Klaus we know from tv shows, he was like... a not very funny caricature.
After about a third of the book, we finally started getting some action which helped. The best were the last 100 pages – a lot happened and it was quite interesting. The decisions the Originals had to make, the things they had to do... I have to admit, that was done really well.
Even though I consider "The Loss" to be weaker than "The Rise", I still had a lot of fun reading it. I just don't consider it to be canon – the characters were waaay too different from those we met in tv shows and I just can't skip over this. For me, this book is... a pleasant non-canonical fanfiction.
Czytało mi się tę książkę naprawdę szybko, wciągnęłam się, ale... ale no daleka była ona od ideału. Początek strasznie mnie irytował – bohaterowie zachowywali się jak zupełnie nie oni, zwłaszcza Klaus. Był kompletnie inny od tego Klausa, którego znamy z seriali, zachowywał się, jak jakaś... mało śmieszna karykatura.
Po jakiejś 1/3 książki zaczęło być mniej irytująco, choć nie przez charakter bohaterów, a akcję, która powoli obrała ciekawe tory i już lepiej się to czytało.
Najbardziej podobało mi się w sumie ostatnie... mniej więcej 100 stron – działo się dużo i działo się intrygująco. Decyzje, jakie rodzeństwo Pierwotnych musiało podjąć, rzeczy jakie musieli zrobić... no przyznać muszę to już opisane było naprawdę fajnie i ciekawie!
Mimo że w ogólnym rozrachunku "The Loss" było słabsze niż pierwszy tom, to końcowo wciąż się całkiem nieźle na nim bawiłam. Zdecydowanie jednak nie traktuję tej książki jako prawdziwą historię z przeszłości Mikaelsonów – jest zbyt daleko od prawdziwości tych postaci, by przymknąć na to oko. Traktuję to jako takie... spoko niekanoniczne fanfiction. Jeśli jednak chcecie przeczytać to jak najbardziej polecam! Można się na niej naprawdę dobrze bawić i końcowo jest całkiem ciekawa.
After about a third of the book, we finally started getting some action which helped. The best were the last 100 pages – a lot happened and it was quite interesting. The decisions the Originals had to make, the things they had to do... I have to admit, that was done really well.
Even though I consider "The Loss" to be weaker than "The Rise", I still had a lot of fun reading it. I just don't consider it to be canon – the characters were waaay too different from those we met in tv shows and I just can't skip over this. For me, this book is... a pleasant non-canonical fanfiction.
Czytało mi się tę książkę naprawdę szybko, wciągnęłam się, ale... ale no daleka była ona od ideału. Początek strasznie mnie irytował – bohaterowie zachowywali się jak zupełnie nie oni, zwłaszcza Klaus. Był kompletnie inny od tego Klausa, którego znamy z seriali, zachowywał się, jak jakaś... mało śmieszna karykatura.
Po jakiejś 1/3 książki zaczęło być mniej irytująco, choć nie przez charakter bohaterów, a akcję, która powoli obrała ciekawe tory i już lepiej się to czytało.
Najbardziej podobało mi się w sumie ostatnie... mniej więcej 100 stron – działo się dużo i działo się intrygująco. Decyzje, jakie rodzeństwo Pierwotnych musiało podjąć, rzeczy jakie musieli zrobić... no przyznać muszę to już opisane było naprawdę fajnie i ciekawie!
Mimo że w ogólnym rozrachunku "The Loss" było słabsze niż pierwszy tom, to końcowo wciąż się całkiem nieźle na nim bawiłam. Zdecydowanie jednak nie traktuję tej książki jako prawdziwą historię z przeszłości Mikaelsonów – jest zbyt daleko od prawdziwości tych postaci, by przymknąć na to oko. Traktuję to jako takie... spoko niekanoniczne fanfiction. Jeśli jednak chcecie przeczytać to jak najbardziej polecam! Można się na niej naprawdę dobrze bawić i końcowo jest całkiem ciekawa.