You need to sign in or sign up before continuing.
Take a photo of a barcode or cover
dark
mysterious
tense
medium-paced
Plot or Character Driven:
Plot
Strong character development:
No
Loveable characters:
No
Diverse cast of characters:
No
Flaws of characters a main focus:
No
the choice the movie made for the main character to be a mother was GOOD I hated these two men, a loser and a rapist
dark
emotional
mysterious
tense
medium-paced
Plot or Character Driven:
Plot
Strong character development:
Yes
Loveable characters:
Complicated
Diverse cast of characters:
N/A
Flaws of characters a main focus:
Complicated
some aspects of this story are glaringly problematic especially reading from a contemporary western perspective, but as far as the story goes, i was INVESTED. the pacing, atmosphere, and tone building all added to a building sense of tension, and i couldn’t put it down. it read almost like a thriller would with some aspects of horror incorporated. i’ve also never seen the film adaptations to have any comparison or foresight into how the plot might unfold (besides the basic premise), so i enjoyed it.
One of those books where the movie was better! The idea was good I think, but the execution sadly failed. I pretty much disliked all the characters (except Sadako) and I feel like the book translation didn't do it justice either.
dark
mysterious
tense
medium-paced
Plot or Character Driven:
Plot
Strong character development:
Yes
Loveable characters:
Complicated
Diverse cast of characters:
Yes
Flaws of characters a main focus:
Yes
Mi puntuación oscilaría entre 6/5 estrellas por lo bien que maneja el ritmo, la tensión y lo chulísima que es la investigación enmarcada en el timeline de los 7 días.. y -1/5 estrellas por la misoginia y transfobia rampante.
I read this because I was told it was much more of a mystery novel than a horror. Which is exactly what it is. There are horror elements and I read it pretty quickly because I wanted to know what was going on and had happened. I really enjoyed it. But I will not be reading the sequels and if you want to know why just go and have a look at the synopsis on Wikipedia after you’ve read the book.
There are a couple of things of their time which made me feel uneasy. But it also may well reflect the characters opinions.
So if you want a fast-paced mystery with horror elements then this is for you. And it does work as a stand alone. (I am far too scared of both the Japanese and American movie adaptations).
There are a couple of things of their time which made me feel uneasy. But it also may well reflect the characters opinions.
So if you want a fast-paced mystery with horror elements then this is for you. And it does work as a stand alone. (I am far too scared of both the Japanese and American movie adaptations).
Czy już w styczniu przeczytałam najgorsza książkę w tym roku? Bardzo możliwe! Śmiem twierdzić, że trafienie na większy paździerz w ciągu kolejnych 12 miesięcy będzie graniczyć z cudem.
Mam tyle problemów z tą książką, że nawet nie wiem od czego zacząć. Rozpocznę od najlżejszych bolączek “Ringu” by potem przejść do przewinień większego kalibru.
Po pierwsze jest to książka koszmarnie napisana. Łopatologicznie - wiele zdarzeń jest po kilka razy tłumaczonych, jakby autor miał czytelników za niezbyt lotne umysłowo osoby, którym trzeba powtarzać jedną scenę kilkakrotnie, żeby w końcu ją przyswoiły i zrozumiały o co chodzi. Język i styl są fatalne. Nie było strony żebym nie zgrzytała zębami i nie łapała się za głowę. Dialogi są sztuczne, toporne i infantylne - a przecież bohaterowie to dorośli wykształceni i według autora inteligentni ludzie, a nie niedojrzali i niezbyt pojętni nastolatkowie. Mnóstwo jest zbędnych zdań, całe akapity nieistotne i nic nie wnoszące do fabuły. Jeśli chodzi o postaci to one są. Są. I tyle. Ich charakterystyka ogranicza się do tego, że mają taki, a taki zawód albo chodzą do takiej, a takiej szkoły i takiej, a takiej klasy. Główny bohater jest wyjątkowo antypatyczny - wywyższa się, uważa, że pozjadał wszystkie rozumy i w ogóle to och ach jakim to on jest geniuszem, bo potrafi połączyć ze sobą fakty, które są OCZYWISTE, ale on jest przekonany, że nikt inny by tego nie dostrzegł! A tak naprawdę wszystkie jego poczynania i przemyślenia na poziomie rozemocjonowanej trzynastolatki świadczą o niedojrzałości i bardzo przeciętnej inteligencji. I tu znów miałam wrażenie, że autor za pewnik uznał matołkowatość czytelników - to jest w taki sposób napisane jakbyśmy mieli być pod ogromnym wrażeniem zdolności dedukcyjnych i inteligencji głównego bohatera podczas gdy w rzeczywistości niemal przy każdym przebłysku jego „geniuszu” ma się ochotę stwierdzić Przechodząc do zarzutów większej wagi - kobiety w tej książce. Na podstawie lektury “Ringu” można wysnuć przekonanie, że w świecie autora kobieta istnieje tylko po to by służyć mężczyźnie - gotować, prać, sprzątać i rodzić dzieci. Taki właśnie portret kobiety wyłania się z kart tej powieści. Oczywiście z płcią żeńską jak z każdym gorszym, niższego sortu gatunkiem nie należy rozmawiać, a krzyczeć, rozkazywać! Obrzydliwe. Macie już dość? Tak, ja też! Ale jak się okazuje autor posunął się jeszcze dalej. Otóż jednym z dwóch głównych bohaterów autor uczynił gwałciciela. Tak, dobrze widzicie! I słuchajcie - dalej jest jeszcze „lepiej”. Kiedy główny bohater dowiaduje się o ciemnej stronie swojego przyjaciela to jaka jest jego reakcja? Nie, nie wstręt, obrzydzenie i natychmiastowa chęć zerwania przyjaźni i zgłoszenia na policję. On jest pod wrażeniem! I przechodzi nad czynami kolegi do porządku dziennego, bo przyjaciel już taki ma charakter. Włamuje się do mieszkań swoich studentek, a następnie je gwałci? No cóż, on już jest taki ekscentryczny (sic!!!). Ale uwaga! Mało jeszcze było autorowi normalizacji i gloryfikacji gwałtu więc sprezentowuje czytelnikom jeszcze jednego gwałciciela! I tu autor jeszcze bardziej odlatuje (tak, to jest możliwe!) i usprawiedliwieniem dla gwałtu nie jest już “tylko” ekscentryczność postaci, a gorączka wywołana ospą (sic!!!). I teraz to już naprawdę nie uwierzycie - ale może być jeszcze gorzej. I jest! Bohaterowie heheszkują z gwałtu i uznają, że kobieta sama się podstawiła i dała zgwałcić, bo - uwaga uwaga - nie chciała umrzeć dziewicą. Kurtyna. Potem jeszcze bohater kwituje te szalenie delikatne i mądre rozmyślania - „He, he. Żartowałem”. Żartowałem. No, rzeczywiście przezabawne. Boki zrywać.
Skandaliczna, obrzydliwa książka. Mizoginistyczna, seksistowska, normalizująca i gloryfikująca gwałt i gwałcicieli. Sztandarowy przykład literatury dziaderskiej. Omijać szerokim łukiem.
instagram | blog | facebook
Mam tyle problemów z tą książką, że nawet nie wiem od czego zacząć. Rozpocznę od najlżejszych bolączek “Ringu” by potem przejść do przewinień większego kalibru.
Po pierwsze jest to książka koszmarnie napisana. Łopatologicznie - wiele zdarzeń jest po kilka razy tłumaczonych, jakby autor miał czytelników za niezbyt lotne umysłowo osoby, którym trzeba powtarzać jedną scenę kilkakrotnie, żeby w końcu ją przyswoiły i zrozumiały o co chodzi. Język i styl są fatalne. Nie było strony żebym nie zgrzytała zębami i nie łapała się za głowę. Dialogi są sztuczne, toporne i infantylne - a przecież bohaterowie to dorośli wykształceni i według autora inteligentni ludzie, a nie niedojrzali i niezbyt pojętni nastolatkowie. Mnóstwo jest zbędnych zdań, całe akapity nieistotne i nic nie wnoszące do fabuły. Jeśli chodzi o postaci to one są. Są. I tyle. Ich charakterystyka ogranicza się do tego, że mają taki, a taki zawód albo chodzą do takiej, a takiej szkoły i takiej, a takiej klasy. Główny bohater jest wyjątkowo antypatyczny - wywyższa się, uważa, że pozjadał wszystkie rozumy i w ogóle to och ach jakim to on jest geniuszem, bo potrafi połączyć ze sobą fakty, które są OCZYWISTE, ale on jest przekonany, że nikt inny by tego nie dostrzegł! A tak naprawdę wszystkie jego poczynania i przemyślenia na poziomie rozemocjonowanej trzynastolatki świadczą o niedojrzałości i bardzo przeciętnej inteligencji. I tu znów miałam wrażenie, że autor za pewnik uznał matołkowatość czytelników - to jest w taki sposób napisane jakbyśmy mieli być pod ogromnym wrażeniem zdolności dedukcyjnych i inteligencji głównego bohatera podczas gdy w rzeczywistości niemal przy każdym przebłysku jego „geniuszu” ma się ochotę stwierdzić Przechodząc do zarzutów większej wagi - kobiety w tej książce. Na podstawie lektury “Ringu” można wysnuć przekonanie, że w świecie autora kobieta istnieje tylko po to by służyć mężczyźnie - gotować, prać, sprzątać i rodzić dzieci. Taki właśnie portret kobiety wyłania się z kart tej powieści. Oczywiście z płcią żeńską jak z każdym gorszym, niższego sortu gatunkiem nie należy rozmawiać, a krzyczeć, rozkazywać! Obrzydliwe. Macie już dość? Tak, ja też! Ale jak się okazuje autor posunął się jeszcze dalej. Otóż jednym z dwóch głównych bohaterów autor uczynił gwałciciela. Tak, dobrze widzicie! I słuchajcie - dalej jest jeszcze „lepiej”. Kiedy główny bohater dowiaduje się o ciemnej stronie swojego przyjaciela to jaka jest jego reakcja? Nie, nie wstręt, obrzydzenie i natychmiastowa chęć zerwania przyjaźni i zgłoszenia na policję. On jest pod wrażeniem! I przechodzi nad czynami kolegi do porządku dziennego, bo przyjaciel już taki ma charakter. Włamuje się do mieszkań swoich studentek, a następnie je gwałci? No cóż, on już jest taki ekscentryczny (sic!!!). Ale uwaga! Mało jeszcze było autorowi normalizacji i gloryfikacji gwałtu więc sprezentowuje czytelnikom jeszcze jednego gwałciciela! I tu autor jeszcze bardziej odlatuje (tak, to jest możliwe!) i usprawiedliwieniem dla gwałtu nie jest już “tylko” ekscentryczność postaci, a gorączka wywołana ospą (sic!!!). I teraz to już naprawdę nie uwierzycie - ale może być jeszcze gorzej. I jest! Bohaterowie heheszkują z gwałtu i uznają, że kobieta sama się podstawiła i dała zgwałcić, bo - uwaga uwaga - nie chciała umrzeć dziewicą. Kurtyna. Potem jeszcze bohater kwituje te szalenie delikatne i mądre rozmyślania - „He, he. Żartowałem”. Żartowałem. No, rzeczywiście przezabawne. Boki zrywać.
Skandaliczna, obrzydliwa książka. Mizoginistyczna, seksistowska, normalizująca i gloryfikująca gwałt i gwałcicieli. Sztandarowy przykład literatury dziaderskiej. Omijać szerokim łukiem.
instagram | blog | facebook