You need to sign in or sign up before continuing.
Take a photo of a barcode or cover
Sięgając po “Nocne Dreszcze” nastawiałam się na horror łączący w swojej fabule wątki tajemniczej epidemii, kontroli umysłu i szalonego eksperymentu naukowego. Dostałam za to chore fantazje i wyczyny opętanego żądzą gwałtu naukowca.
„Nocne Dreszcze” zaczęły się jak typowa powieść Koontza - a więc mamy i modelowe amerykańskie miasteczko i samotnego rodzica wychowującego nad wyraz inteligentne dziecko (w tym przypadku dwójkę) i jego nowo poznaną miłość. I jak to u Koontza - wszyscy oni nagle znajdują się w samym epicentrum zagadkowych i śmiercionośnych wydarzeń. Akcja “Dreszczy” toczy się na dwóch różnych płaszczyznach czasowych, z czego jedna - dziejąca się w przeszłości i opisująca przygotowania mistrzów zua do wdrożenia planu przejęcia kontroli nad światem poprzez kontrolę umysłów ludzkości dłużyła mi się niemiłosiernie. Pełno tu naukowego żargonu i rozwlekłych drobiazgowych opisów technik manipulacji. Nudy na pudy. Część teraźniejsza wypada zdecydowanie lepiej, ale tylko do pewnego momentu - dopóki na scenę nie wkracza psychopatyczny naukowiec, który posiadaną umiejętność hipnozy wykorzystuje do gwałcenia kobiet. Od tego momentu “Dreszcze” z horroru stają się pamiętniczkiem osiągnięć seksualnych - wspomnijmy, że opisanych z najmniejszymi szczegółami. A, że obleśny naukowiec napala się na widok każdej - dosłownie KAŻDEJ! - kobiety w opanowanym epidemią nocnych dreszczy miasteczku, to na brak “materiału” do pamiętnika nie może narzekać. Niesmaczne bardzo, niefajne bardzo.
Z książkami Koontza jest jak z pudełkiem czekoladek - nigdy nie wiesz, na co trafisz. Koontz to chyba jedyny pisarz, spod którego pióra potrafi potrafi wyjść zarówno znakomity autentycznie przerażający horror jak i grafomański idiotyczny paździerz, od którego lektury aż oczy krwawią. Niestety, “Nocne Dreszcze” pomimo paru momentów - przebłysków “dobrego”, sprawnego literacko Koontza, którego to właśnie uwielbiamy, należą do tej drugiej pażdzierzowej kategorii. Za mną, chwilami wymęczone, ⅔ ksiązki, do końca zostało mi jeszcze 100 stron, ale jest tyle innych ciekawszych i lepiej napisanych pozycji - zarówno Koontza jak i innych autorów, że bez większego żalu “Dreszcze” porzucam!
„Nocne Dreszcze” zaczęły się jak typowa powieść Koontza - a więc mamy i modelowe amerykańskie miasteczko i samotnego rodzica wychowującego nad wyraz inteligentne dziecko (w tym przypadku dwójkę) i jego nowo poznaną miłość. I jak to u Koontza - wszyscy oni nagle znajdują się w samym epicentrum zagadkowych i śmiercionośnych wydarzeń. Akcja “Dreszczy” toczy się na dwóch różnych płaszczyznach czasowych, z czego jedna - dziejąca się w przeszłości i opisująca przygotowania mistrzów zua do wdrożenia planu przejęcia kontroli nad światem poprzez kontrolę umysłów ludzkości dłużyła mi się niemiłosiernie. Pełno tu naukowego żargonu i rozwlekłych drobiazgowych opisów technik manipulacji. Nudy na pudy. Część teraźniejsza wypada zdecydowanie lepiej, ale tylko do pewnego momentu - dopóki na scenę nie wkracza psychopatyczny naukowiec, który posiadaną umiejętność hipnozy wykorzystuje do gwałcenia kobiet. Od tego momentu “Dreszcze” z horroru stają się pamiętniczkiem osiągnięć seksualnych - wspomnijmy, że opisanych z najmniejszymi szczegółami. A, że obleśny naukowiec napala się na widok każdej - dosłownie KAŻDEJ! - kobiety w opanowanym epidemią nocnych dreszczy miasteczku, to na brak “materiału” do pamiętnika nie może narzekać. Niesmaczne bardzo, niefajne bardzo.
Z książkami Koontza jest jak z pudełkiem czekoladek - nigdy nie wiesz, na co trafisz. Koontz to chyba jedyny pisarz, spod którego pióra potrafi potrafi wyjść zarówno znakomity autentycznie przerażający horror jak i grafomański idiotyczny paździerz, od którego lektury aż oczy krwawią. Niestety, “Nocne Dreszcze” pomimo paru momentów - przebłysków “dobrego”, sprawnego literacko Koontza, którego to właśnie uwielbiamy, należą do tej drugiej pażdzierzowej kategorii. Za mną, chwilami wymęczone, ⅔ ksiązki, do końca zostało mi jeszcze 100 stron, ale jest tyle innych ciekawszych i lepiej napisanych pozycji - zarówno Koontza jak i innych autorów, że bez większego żalu “Dreszcze” porzucam!
It was a good book. not one of my favorites but it kept my interest.
adventurous
challenging
dark
emotional
mysterious
reflective
tense
medium-paced
Plot or Character Driven:
A mix
Strong character development:
No
Loveable characters:
Complicated
Diverse cast of characters:
No
Flaws of characters a main focus:
Complicated
adventurous
dark
emotional
sad
tense
fast-paced
Plot or Character Driven:
Plot
Strong character development:
N/A
Loveable characters:
Yes
Diverse cast of characters:
No
Flaws of characters a main focus:
No
adventurous
challenging
dark
emotional
informative
mysterious
tense
fast-paced
Plot or Character Driven:
A mix
Strong character development:
Complicated
Loveable characters:
No
Diverse cast of characters:
No
Flaws of characters a main focus:
No
Premise - 5⭐
Plot - 5⭐
Story line - 5⭐
Athmosphere- 4⭐
Characters - 4 ⭐
Writing style - OMG 5⭐
Execution -4.5⭐
Plot twist - 5⭐
4.5 STARS overall 🌟🌟🌟🌟✨
I cannot read this continuously. I have to stop and breath as scenes are really uncomfortable
.First half of this book is so smart, story flows beautifully despite the technical presentation of science, psychology, physiology & sociology inputs, Koontz did a very great job at maintaining intrigue. Second half will make you feel you are not reading at all, the pace becomes so fast and plot becomes more exciting.. I just find it odd that I don't feel Paul's rage despite what happened to poor Mark. so far the most evil yes intelligent villain I've ever read. Part 2 Chapter 6 Realization or Paul and Sam is brilliant !
Highly recommend but I warn you about some scenes.
One of my least favorite Koontz books I've read. Took much too long to get to "the good parts" and just overall, I wasn't too impressed.
This book fucked me UUUUUP in a way that will make sure I never forget it. If you have ever wanted to throw your book at a wall, be treated unfairly, and be afraid of the government, this book is for you.
Read this in a day.
I like Koontz, I like the premise and I love the old school single color covers. It’s got a TON of sexual violence in it and it just kinda sucks to read. Besides that, it never really lets up and is a good thriller. It’s just so mean and grim. Still a fan but I don’t think this one is super for me. Probably closer to a 5/10 but I’m rounding up because for all I didn’t like about it, I still read it in a day and couldn’t really put it down.
I like Koontz, I like the premise and I love the old school single color covers. It’s got a TON of sexual violence in it and it just kinda sucks to read. Besides that, it never really lets up and is a good thriller. It’s just so mean and grim. Still a fan but I don’t think this one is super for me. Probably closer to a 5/10 but I’m rounding up because for all I didn’t like about it, I still read it in a day and couldn’t really put it down.
The content of the book is definitely interesting and intriguing. I am referring to the science of subliminal advertising. I was unaware of it until I read this book. The story starts off very beautifully jumping between past and present. But after you read almost 60% of the book or to be modest 75% the story becomes predictable. Its for the sake of completion you read it all. I was disappointed with the climax as I was expecting some twist like in Dan Brown's novels. Nevertheless its a good read.
Nonsense, and quite unpleasant at times, but still kind of fun