Scan barcode
mike_68's review against another edition
4.0
I read this novel a long time ago in the 80's, but I always remembered "I am the key" "I am the lock" catch phrase but not the novel from which it came, so when I came across a copy, I had to re-read to refresh my memory.
Early work by Dean Koontz but was one that started his psychological-thriller-horror path as a writer. Still exploring science/Sci-fi with subliminal mind control as an extension of subliminal advertising used in the late 1950's, being the topic of this one. Koontz early novels were always heavy in religious elements and this novel is no exception. Unusually Koontz probably overkills the sex, sexual desires, rape and assault, and child killing aspects make it a very dark and disturbing novel. One could argue that this novel was an initial Splatterpunk genre novel, that developed in the 1980's. (4 years later Richard Laymon, a friend of Koontz, started his career in Splatterpunk so maybe this novel was inspiration for him). It hasn't aged well, so in an era of dominance by female readers, it will be criticized. But it a must read for those that love Dean Koontz's work.
Early work by Dean Koontz but was one that started his psychological-thriller-horror path as a writer. Still exploring science/Sci-fi with subliminal mind control as an extension of subliminal advertising used in the late 1950's, being the topic of this one. Koontz early novels were always heavy in religious elements and this novel is no exception. Unusually Koontz probably overkills the sex, sexual desires, rape and assault, and child killing aspects make it a very dark and disturbing novel. One could argue that this novel was an initial Splatterpunk genre novel, that developed in the 1980's. (4 years later Richard Laymon, a friend of Koontz, started his career in Splatterpunk so maybe this novel was inspiration for him). It hasn't aged well, so in an era of dominance by female readers, it will be criticized. But it a must read for those that love Dean Koontz's work.
cinnamonvortex's review against another edition
3.0
Koontz has visited the Manchurian coersion/mind control/body snatcher concept from this book at least 7 times over the years (including the 5 books in the Jane Hawk series) and it's always interesting, though Night Chills feels a little flat by comparison to the others. It was written in the 70's which leads me to believe that this was his first "Manchurian" book so that may explain why he was compelled to revisit and explore the idea so many times in greater detail later in his career.
It felt like the story was over before it got started. The takeover of Black River, the unfortunate town in the book, died before it began and it left me feeling a little underwhelmed. The climax of the book is highly anticlimactic so I can't rank it among my favorite Koontz offerings.
Decent, but only a must-read for the "Manchurian" completists.
It felt like the story was over before it got started. The takeover of Black River, the unfortunate town in the book, died before it began and it left me feeling a little underwhelmed. The climax of the book is highly anticlimactic so I can't rank it among my favorite Koontz offerings.
Decent, but only a must-read for the "Manchurian" completists.
ugwug's review against another edition
3.0
Entertaining read but truly a bland, post build up. Did not feel there was really any triumph or finality to the end just: “oh, okay”.
nianmao's review against another edition
2.0
Este es un libro de esos que te enganchan desde la primera página. Me ha encantado.
azswflygirl's review against another edition
3.0
Banned Book Week 2010 and I decided to flip it. Every year I will read a banned book and Night Chills was my choice for last year. It was also my 1st Dean Koontz novel. I kept wanting more and could not put it down. Very original and purely before its time. Chilling!!! I am a new fan and will read more books by Koontz.
redheadd2's review against another edition
5.0
This was a Koontz book I actually hadn't read (I know, it's hard to believe but there are some out there!) and wow... I must say I think his older work is even more brutal than his newer stuff! This story was heartbreaking, scary, and left me with a LOT on my mind. I think I always enjoy Koontz because he's really nailed the dynamic that the worst monsters we can encounter in life are usually other humans. Like most of his stories though he always ends it with at least a glimmer of hope. Very, very interesting and it made me never want to watch TV again. And that's all I'm going to say.
romysvx's review against another edition
2.0
Sięgając po “Nocne Dreszcze” nastawiałam się na horror łączący w swojej fabule wątki tajemniczej epidemii, kontroli umysłu i szalonego eksperymentu naukowego. Dostałam za to chore fantazje i wyczyny opętanego żądzą gwałtu naukowca.
„Nocne Dreszcze” zaczęły się jak typowa powieść Koontza - a więc mamy i modelowe amerykańskie miasteczko i samotnego rodzica wychowującego nad wyraz inteligentne dziecko (w tym przypadku dwójkę) i jego nowo poznaną miłość. I jak to u Koontza - wszyscy oni nagle znajdują się w samym epicentrum zagadkowych i śmiercionośnych wydarzeń. Akcja “Dreszczy” toczy się na dwóch różnych płaszczyznach czasowych, z czego jedna - dziejąca się w przeszłości i opisująca przygotowania mistrzów zua do wdrożenia planu przejęcia kontroli nad światem poprzez kontrolę umysłów ludzkości dłużyła mi się niemiłosiernie. Pełno tu naukowego żargonu i rozwlekłych drobiazgowych opisów technik manipulacji. Nudy na pudy. Część teraźniejsza wypada zdecydowanie lepiej, ale tylko do pewnego momentu - dopóki na scenę nie wkracza psychopatyczny naukowiec, który posiadaną umiejętność hipnozy wykorzystuje do gwałcenia kobiet. Od tego momentu “Dreszcze” z horroru stają się pamiętniczkiem osiągnięć seksualnych - wspomnijmy, że opisanych z najmniejszymi szczegółami. A, że obleśny naukowiec napala się na widok każdej - dosłownie KAŻDEJ! - kobiety w opanowanym epidemią nocnych dreszczy miasteczku, to na brak “materiału” do pamiętnika nie może narzekać. Niesmaczne bardzo, niefajne bardzo.
Z książkami Koontza jest jak z pudełkiem czekoladek - nigdy nie wiesz, na co trafisz. Koontz to chyba jedyny pisarz, spod którego pióra potrafi potrafi wyjść zarówno znakomity autentycznie przerażający horror jak i grafomański idiotyczny paździerz, od którego lektury aż oczy krwawią. Niestety, “Nocne Dreszcze” pomimo paru momentów - przebłysków “dobrego”, sprawnego literacko Koontza, którego to właśnie uwielbiamy, należą do tej drugiej pażdzierzowej kategorii. Za mną, chwilami wymęczone, ⅔ ksiązki, do końca zostało mi jeszcze 100 stron, ale jest tyle innych ciekawszych i lepiej napisanych pozycji - zarówno Koontza jak i innych autorów, że bez większego żalu “Dreszcze” porzucam!
„Nocne Dreszcze” zaczęły się jak typowa powieść Koontza - a więc mamy i modelowe amerykańskie miasteczko i samotnego rodzica wychowującego nad wyraz inteligentne dziecko (w tym przypadku dwójkę) i jego nowo poznaną miłość. I jak to u Koontza - wszyscy oni nagle znajdują się w samym epicentrum zagadkowych i śmiercionośnych wydarzeń. Akcja “Dreszczy” toczy się na dwóch różnych płaszczyznach czasowych, z czego jedna - dziejąca się w przeszłości i opisująca przygotowania mistrzów zua do wdrożenia planu przejęcia kontroli nad światem poprzez kontrolę umysłów ludzkości dłużyła mi się niemiłosiernie. Pełno tu naukowego żargonu i rozwlekłych drobiazgowych opisów technik manipulacji. Nudy na pudy. Część teraźniejsza wypada zdecydowanie lepiej, ale tylko do pewnego momentu - dopóki na scenę nie wkracza psychopatyczny naukowiec, który posiadaną umiejętność hipnozy wykorzystuje do gwałcenia kobiet. Od tego momentu “Dreszcze” z horroru stają się pamiętniczkiem osiągnięć seksualnych - wspomnijmy, że opisanych z najmniejszymi szczegółami. A, że obleśny naukowiec napala się na widok każdej - dosłownie KAŻDEJ! - kobiety w opanowanym epidemią nocnych dreszczy miasteczku, to na brak “materiału” do pamiętnika nie może narzekać. Niesmaczne bardzo, niefajne bardzo.
Z książkami Koontza jest jak z pudełkiem czekoladek - nigdy nie wiesz, na co trafisz. Koontz to chyba jedyny pisarz, spod którego pióra potrafi potrafi wyjść zarówno znakomity autentycznie przerażający horror jak i grafomański idiotyczny paździerz, od którego lektury aż oczy krwawią. Niestety, “Nocne Dreszcze” pomimo paru momentów - przebłysków “dobrego”, sprawnego literacko Koontza, którego to właśnie uwielbiamy, należą do tej drugiej pażdzierzowej kategorii. Za mną, chwilami wymęczone, ⅔ ksiązki, do końca zostało mi jeszcze 100 stron, ale jest tyle innych ciekawszych i lepiej napisanych pozycji - zarówno Koontza jak i innych autorów, że bez większego żalu “Dreszcze” porzucam!
lkrefft's review against another edition
3.0
It was a good book. not one of my favorites but it kept my interest.
bookishwyvern07's review against another edition
adventurous
challenging
dark
emotional
mysterious
reflective
tense
medium-paced
- Plot- or character-driven? A mix
- Strong character development? No
- Loveable characters? It's complicated
- Diverse cast of characters? No
- Flaws of characters a main focus? It's complicated
3.0